Piotr Sadrakula/Lodz/PL
2011-01-07 22:29:52 UTC
Dzisiejszy, 7 stycznia 2011 zapisze się w annałach muzyki łódzkiej, gdyż
na nowiutkim steinway'u zagrał Koncert b-moll Czajkowskiego Konstantin
Scherbakov. I to JAK zagrał! Niezapomniany wieczór, doprawdy.
Rozpoczęto Czterema Tańcami Polskimi Aleksandra Tansmana, łodzianina, wciąż
bardziej cenionego na świecie niż w ojczyźnie. Pierwszy był dziarski, drugi
powolny z pięknym motywem przewodnim, trzeci wręcz płaczliwy, a ostatni ma-
zur mieszany. Ciekawe, skądinąd uważam się za kulturalnego człowieka, a roz-
poznałem tylko ostatniego mazura. Może dlatego, że nie tańczę... Cały utwór
bardzo interesujący, wręcz współczesny, wspaniale, że znalazł się w repertu-
arze.
Następnie maestro Daniel Raiskin poprowadził Łódzką Orkiestrę Symfoniczną
do Suity Śpiąca Królewna Piotra Iljicza Czajkowskiego. Po zawadiackim po-
czątku nastąpiły kontrasty tonów i głośności, część III i IV to były wspa-
niałe walce, których Czajkowski był arcymistrzem, zaś część V głośna i szyb-
ka z uroczą partią ksylofonu, czyli takich koncertowych cymbałków. Brawo!
Po przerwie Dyrektor Lech Dzierżanowski zabrał głos, prezentując
nowy fortepian koncertowy steinway&sons, zakupiony dzięki dotacjom Minister-
stwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi oraz
firmy energetycznej PGE. Po minucie słuchania nabrałem opinii, że pieniądze
te naprawdę dobrze wydano. Jest donośniejszy, ma doskonałe basy, dźwięk
wydobywa się w szerszym spektrum i jest atrakcyjniejszy.
A oceniałem to, gdy Konstantin Scherbakov grał z towarzyszeniem
Orkiestry Pierwszy Koncert Fortepianowy b-moll Piotra Czajkowskiego. Po
pierwszych minutach zarzucałbym już Artyście, że wzorem wielu pianistów ro-
syjskich traktuje instrument zbyt perkusyjnie. Na szczęście koncert obfito-
wał w śpiewne partie solowe, tak powolne, jak szybkie i zarzut taki byłby
po prostu nadużyciem. Scherbakov grał bowiem wzorcowo, idealnie, doskonale!
Nigdy nie zapomnę motywu ulicznej katarynki z I części, Jego nowoczesnej
interpretacji części II i jakże wirtuozowskiej ostatniej. Efekt? Standing
ovation pełnej sali po koncercie i drugie po bisie orkiestrowym! Nigdy nie
słyszałem tylu okrzyków "brawo". Szaleństwo zasłużonych braw!
Piotr Sadrakuła
na nowiutkim steinway'u zagrał Koncert b-moll Czajkowskiego Konstantin
Scherbakov. I to JAK zagrał! Niezapomniany wieczór, doprawdy.
Rozpoczęto Czterema Tańcami Polskimi Aleksandra Tansmana, łodzianina, wciąż
bardziej cenionego na świecie niż w ojczyźnie. Pierwszy był dziarski, drugi
powolny z pięknym motywem przewodnim, trzeci wręcz płaczliwy, a ostatni ma-
zur mieszany. Ciekawe, skądinąd uważam się za kulturalnego człowieka, a roz-
poznałem tylko ostatniego mazura. Może dlatego, że nie tańczę... Cały utwór
bardzo interesujący, wręcz współczesny, wspaniale, że znalazł się w repertu-
arze.
Następnie maestro Daniel Raiskin poprowadził Łódzką Orkiestrę Symfoniczną
do Suity Śpiąca Królewna Piotra Iljicza Czajkowskiego. Po zawadiackim po-
czątku nastąpiły kontrasty tonów i głośności, część III i IV to były wspa-
niałe walce, których Czajkowski był arcymistrzem, zaś część V głośna i szyb-
ka z uroczą partią ksylofonu, czyli takich koncertowych cymbałków. Brawo!
Po przerwie Dyrektor Lech Dzierżanowski zabrał głos, prezentując
nowy fortepian koncertowy steinway&sons, zakupiony dzięki dotacjom Minister-
stwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi oraz
firmy energetycznej PGE. Po minucie słuchania nabrałem opinii, że pieniądze
te naprawdę dobrze wydano. Jest donośniejszy, ma doskonałe basy, dźwięk
wydobywa się w szerszym spektrum i jest atrakcyjniejszy.
A oceniałem to, gdy Konstantin Scherbakov grał z towarzyszeniem
Orkiestry Pierwszy Koncert Fortepianowy b-moll Piotra Czajkowskiego. Po
pierwszych minutach zarzucałbym już Artyście, że wzorem wielu pianistów ro-
syjskich traktuje instrument zbyt perkusyjnie. Na szczęście koncert obfito-
wał w śpiewne partie solowe, tak powolne, jak szybkie i zarzut taki byłby
po prostu nadużyciem. Scherbakov grał bowiem wzorcowo, idealnie, doskonale!
Nigdy nie zapomnę motywu ulicznej katarynki z I części, Jego nowoczesnej
interpretacji części II i jakże wirtuozowskiej ostatniej. Efekt? Standing
ovation pełnej sali po koncercie i drugie po bisie orkiestrowym! Nigdy nie
słyszałem tylu okrzyków "brawo". Szaleństwo zasłużonych braw!
Piotr Sadrakuła